Jan Gałach Band – Recenzja – Wyspa.fm

JAN GAŁACH – niezwykle utalentowany, doświadczony i wielce ceniony wirtuoz skrzypiec, powraca oto z zupełnie nowym i niezwykle intrygującym projektem muzycznym. Projektem, którym jest formacja o nazwie Jan Gałach Band, składająca się z grupy bardzo utalentowanych artystów. Artystów, których skalę talentu, muzyczne zapatrywania i sceniczną osobowość możemy poznać z sprawą debiutanckiego albumu tego zespołu – płyty pt. „Jan Gałach Band” oferującej sobą zestaw 9 niezwykle intrygujących kompozycji, wymykających się wszelkiej specyfikacji gatunkowej…

Zanim o samej płycie i wypełniającej ją muzyce, słów kilka muszę poświęcić składowi osobowemu zespołu. Otóż, oprócz lidera i pomysłodawcy tego projektu – Jana Gałacha (skrzypce), usłyszymy tu ponadto twórczość Karoliny Cygonek (wokal), Marka Kobusa (gitara), Marka Idzika (gitara basowa), Borysa Sawaszkiewicza (klawisze), Krzysztofa Kota (perkusja) i Michała Bocka (również perkusja). To stały skład Jan Gałach Band, zaś na niniejszej płycie notuje swój gościnny udział także Maciej Balcar, który napisał tekst i świetnie zaśpiewał w utworze promującym owe wydawnictwo – kompozycji pt. „Hyde”. Skład osobowy zespołu to mieszanka młodości z doświadczeniem, podparta wielkim talentem, wyjątkową osobowością i muzyczną charyzmą każdego z tych muzyków, o czym doskonale przekonuje nas owa debiutancka płyta.

Jak już wspominałem na wstępnie, album ten wymyka się wszelkich sztywnym podziałom gatunkowym, oferując sobą własną niepowtarzalną muzykę. Niepowtarzalną za sprawą łączenia w inteligentną całość wielu nurtów, począwszy od bluesa, poprzez rock, a na folku i jazzie, skończywszy. Te wszystkie brzmienia wzajemnie się tu ze sobą przeplatają oraz tworzą ciekawe i zaskakujące związki, jakich to nie często mamy okazję podziwiać na polskiej scenie. Efekt – inteligentnie zaplanowany i perfekcyjnie wprowadzony w życie muzyczny miszmasz, którego słucha się wielką przyjemnością. Przyjemnością płynąca tak z doskonałych partii instrumentalnych, absolutnie niekonwencjonalnych aranżów, interesującego wokalu Pani Karoliny i gościnnie Maćka Balcara, jak i też całościowego klimatu, jaki tym artystom udało się tutaj stworzyć. Myślę, że to przede wszystkim radość, przyjemność i ciekawość muzyki, której to zaspokajanie doświadczamy wraz z odsłuchiwaniem tej płyty.

Mam nadzieję, że wokaliści się na mnie nie obrażą…, ale dla mnie jest to przede wszystkim album instrumentalny, wypełniony fantastycznymi solówkami skrzypiec, podwójnych perkusji i klawiszy. Do tego niekonwencjonalne aranżacje, płynne przejścia pomiędzy muzycznymi stylizacjami i nurtami, czy też chociażby kilkunastominutowe kompozycje wypełnione samą muzyką – wszystko to sprawia, iż słuchanie tego albumu stanowi wyjątkową muzyczną ucztę… Oczywiście, ucztę wzbogaconą partiami wokalnymi, które to zarówno za sprawą samego śpiewu, jak i intrygujących tekstów, czynią to nasze spotkanie z tym album jeszcze lepszym i barwniejszym.

Płytę tę wypełnia dziewięć różnorodnych kompozycji, podanych zarówno w postaci klimatycznych i emocjonalnych ballad, jak i zdecydowanie mocniejszych kawałków z pazurem. Oto i one:

„AURORA” – otwierająca album ballada przepełniona wielkim ciepłem, pozytywną energią, radością płynącą zarówno z tanecznych rytmów z solem skrzypiec na czele, jak i anglojęzycznej warstwy wokalnej, wyrażonej tu tak pięknie przez Panią Karolinę i Borysa Sawaszkiewicza…
„SAINT TROPEZ” – pierwsza niezwykle zaskakująca, rozbudowana i bogata w różnorodne formy propozycja instrumentalna, podana w bardzo wysmakowanej stylistyce. To energia, taniec i mistrzostwo instrumentalne w jednym!
„SKAKNKA UFOistki” – ludowa nuta w bardzo nowoczesnej formie, wypełnionej świetnymi dźwiękami skrzypiec, klawiszy, gitar i bębnów na czele, a do tego wzbogacona bardzo intrygującą formą wokalu, który to chyba jest tutaj najważniejszy. Ponadto wielkie słowa uznania za wpasowanie tutaj wiersza Mirona Białoszewskiego!
„OSTATNIA JESIEŃ” – piękna, nostalgiczna, niezwykle emocjonalna ballada, kołysząca nas swoim rytmem i rozczulająca skromnym, ale bardzo wyrazistym wokalem w tle. Znajdziemy tu trochę jazzu, trochę folku, jak i trochę rocka, czyli kolejną wspaniała mieszankę stylów i nurtów…
„HYDE” – mocne, rockowe uderzenie w wydaniu instrumentalistów z zespołu, jak i wokalnego duetu Karoliny Cyganek i Macieja Balcara! Świetna aranżacja, doskonałe brzmienie, intrygujący tekst i mocne głosy obojga wokalistów. Bardzo udana propozycja!
„CYTRYNÓWKA” – piękna, klimatyczna, początkowo wręcz mistyczna impresja skrzypcowa, następnie zaś przechodząca w mocny, żywiołowy i bardzo rockowy kawałek. Utwór ten należy w mym mniemaniu przede wszystkim do skrzypiec, które brzmią tu wspaniale. Cała utwór ma zaś w sobie coś z tytułowej cytrynówki, która najpierw delikatnie nas rozgrzewa, a następnie porywa już swoją mocą bez reszty…
„NIGHT NAD DELIGHT” – przede wszystkim blues…, a dopiero daleko za nim odrobina rocka, country, momentami nawet i jazzu… Bardzo klimatyczny, rasowy, bluesowy kawałek ze świetnymi partiami skrzypiec i klawiszy i gitar na czele, a także podwójną porcją perkusji. Bardzo zmysłowy wokal także czyni ten utwór niezwykle intrygującym…
„WOMAN” – ponad 12 minut muzycznej uczty, gdzie daniem głównym jest brzmienie perkusji, a na przystawki podawane są klawisze i skrzypce… Efekt – mocny, odważny, bardzo inteligentnie poprowadzony, ale przy tym i okraszany sporą porcją wirtuozerii utwór, w którym wszystko brzmi po prostu tak, jak powinno. Plus bardzo przyjemny wokal.
„MOJA HISTORIA” – klasyczna, piękna, akustyczna ballada gitarowa, ujmująca nas swoim klimatem, brzmieniem aranżacją. Bardzo przyjemny i nostalgiczny kawałek, oddający w pełni znaczeniu tytułu, jak i w bardzo udanym stylu kończący naszą przygodę z tym albumem…
Debiutancki album formacji Jan Gałach Band, to płyta ze wszech miar zaskakująca i wyróżniająca się z szeregu innych polskich pozycji, jakie to trafiają na półki naszych sklepów płytowych. Już samo to w sobie czynią ją wartą zauważenia, poznania i docenienia. Jeśli dodamy do tego ambitne kompozycje, doskonały warsztat instrumentalno – wokalny oraz wyjątkowy styl muzyczny tego zespołu, to chyba już nie trzeba nikogo przekonywać do tego, by sięgnął po album „Jan Gałach Band”. Bardzo ciekawa i inteligentna płyta – polecam!

Maciej Janiszyn

źródło